Czy to dobre podejście?
Może tak.
Może nie.
Ale w świecie startupów to często jedyna droga do sukcesu.
W dynamicznym środowisku biznesowym, gdzie wszystko zmienia się z dnia na dzień, szybkie działanie jest kluczem. Startupy nie mają luksusu czekania. Muszą być zwinne, podejmować decyzje szybko i wprowadzać je w życie natychmiast. Czasem oznacza to wejście na rynek bez pełnej analizy wszystkich konsekwencji. Czy to ryzykowne? Oczywiście. Ale ryzyko jest wpisane w DNA każdego startupu.
Weźmy na przykład firmy technologiczne wprowadzające innowacyjne aplikacje czy usługi online. Często działają w obszarach, które nie są jeszcze uregulowane prawnie. Wchodzą na rynek, zdobywają użytkowników, rosną w siłę. Jeśli pojawiają się problemy prawne czy społeczne, szukają rozwiązań na bieżąco. Przepraszają za ewentualne niedociągnięcia i wprowadzają poprawki.
Ale co z etyką?
To ważne pytanie.
Działanie bez pełnego zrozumienia konsekwencji może być nie tylko ryzykowne, ale i nieetyczne. Naruszanie przepisów czy ignorowanie norm społecznych może prowadzić do szkód dla innych. Dlatego ważne jest, aby startupy były świadome potencjalnych skutków swoich działań i gotowe na ich naprawę.
Jednak w praktyce często okazuje się, że firmy, które szybko zdobywają dużą część rynku, stają się „zbyt duże, by je zignorować”. Przepisy zaczynają się do nich dostosowywać, a nie odwrotnie. Regulacje są modyfikowane, aby uwzględnić nowe modele biznesowe, które wprowadziły.
Przykładem może być Uber. Firma ta zrewolucjonizowała rynek transportu miejskiego, wchodząc na niego z pominięciem wielu tradycyjnych regulacji. Spotkała się z oporem ze strony taksówkarzy i władz miejskich, ale dzięki ogromnej popularności i zapotrzebowaniu ze strony użytkowników, wiele miast zdecydowało się dostosować przepisy do nowego modelu.
Podobnie Airbnb zmieniło rynek wynajmu krótkoterminowego. Początkowo działając w szarej strefie prawnej, teraz współpracuje z władzami wielu miast na całym świecie, które wprowadziły nowe regulacje uwzględniające działalność platformy.
Czy takie podejście jest fair wobec konkurencji?
To kolejny aspekt do rozważenia.
Tradycyjne firmy często muszą przestrzegać rygorystycznych przepisów, podczas gdy nowe startupy wchodzą na rynek z pominięciem tych regulacji. To rodzi pytania o równość szans i uczciwość konkurencji. Jednak rynek jest bezlitosny. Konsumenci wybierają rozwiązania, które są dla nich najbardziej korzystne, a firmy muszą się do tego dostosować.
Podsumowując, strategia „najpierw działaj, potem przepraszaj i szukaj rozwiązań” jest ryzykowna, ale może przynieść ogromne korzyści. Ważne jest jednak, aby pamiętać o kwestiach etycznych i być gotowym na naprawę ewentualnych szkód. Jeśli uda nam się zdobyć znaczącą pozycję na rynku, możemy stać się graczem, do którego przepisy będą dostosowywane.
Czy to oznacza, że cel uświęca środki?
Nie zawsze.
Ale w świecie biznesu czasem trzeba podjąć ryzyko, aby osiągnąć sukces.
Decyzja należy do każdego przedsiębiorcy.
Jestem właścicielem softwarehouse’u LEA24.
Od 2000 roku zajmuję się optymalizacją procesów w firmach, projektowaniem i tworzeniem dedykowanych rozwiązań informatycznych, doradztwem w zakresie oprogramowania i sprzętu, a także promocją w internecie.