W dobie mediów społecznościowych, wideokonferencji i komunikatorów internetowych, może się wydawać, że tradycyjne spotkania networkingowe odchodzą do lamusa. Czy jednak na pewno?
Pozwolę sobie przyjrzeć się temu zagadnieniu bliżej.
Na pierwszy rzut oka, technologia oferuje nam wszystko, czego potrzebujemy do nawiązywania i utrzymywania relacji biznesowych. LinkedIn, Facebook, Twitter – to platformy, które umożliwiają kontakt z setkami, a nawet tysiącami potencjalnych partnerów biznesowych bez wychodzenia z biura. Oszczędzamy czas, pieniądze i energię. Możemy szybko przesłać wiadomość, umówić się na wirtualne spotkanie, wymienić dokumenty.
Ale czy to wystarczy?
W mojej praktyce biznesowej wielokrotnie przekonałem się, że nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem. Spotkania twarzą w twarz pozwalają nawiązać głębszą relację, zbudować zaufanie i lepiej zrozumieć potrzeby drugiej strony. Gesty, mimika, ton głosu – to wszystko elementy komunikacji niewerbalnej, które trudno oddać w świecie wirtualnym.
Przykładem może być sytuacja, gdy podczas konferencji branżowej poznałem przedstawiciela firmy, z którą od dawna chciałem nawiązać współpracę. Mimo że wcześniej wymienialiśmy maile i rozmawialiśmy przez telefon, dopiero bezpośrednie spotkanie pozwoliło nam znaleźć wspólny język i zrozumieć, jak możemy sobie wzajemnie pomóc. Efektem było podpisanie korzystnego dla obu stron kontraktu.
Z drugiej strony, nie można ignorować potęgi technologii. Dzięki niej mamy dostęp do globalnego rynku, możemy nawiązywać kontakty z ludźmi z różnych zakątków świata, co jeszcze kilkanaście lat temu było nie do pomyślenia. Wiele relacji biznesowych rozpoczyna się dziś w sieci i przenosi do świata realnego dopiero na późniejszym etapie.
Dobrym przykładem jest nasza aplikacja PartyFinder. Dzięki wykorzystaniu portali społecznościowych udało nam się nawiązać kontakt z partnerem z Nigerii. Ta nieoczekiwana współpraca otworzyła przed nami drzwi do nowych rynków i pozwoliła na rozszerzenie działalności na skalę międzynarodową. Bez technologii i możliwości, jakie daje komunikacja online, takie połączenie byłoby znacznie trudniejsze, jeśli nie niemożliwe.
Warto więc zadać sobie pytanie: czy tradycyjny networking i nowoczesne technologie muszą się wykluczać? Moim zdaniem – absolutnie nie.
Technologia powinna być narzędziem wspierającym, a nie zastępującym bezpośredni kontakt. Możemy wykorzystać ją do wyszukania interesujących nas osób, nawiązania wstępnego kontaktu, przygotowania się do spotkania. Ale jeśli zależy nam na trwałej i owocnej relacji biznesowej, warto zainwestować czas w spotkanie twarzą w twarz.
Kolejnym przykładem jest historia mojego znajomego, który prowadzi firmę doradczą. Przez długi czas starał się zdobyć klienta z dużej korporacji, wysyłając oferty i prezentacje drogą elektroniczną. Bezskutecznie. W końcu postanowił wziąć udział w branżowym evencie, gdzie wiedział, że pojawi się przedstawiciel tej korporacji. Po krótkiej rozmowie przy kawie okazało się, że mają wspólne zainteresowania poza biznesem. To pomogło przełamać lody i zaowocowało długoterminową współpracą.
Nie można też zapominać o aspekcie społecznym. Spotkania networkingowe to nie tylko szansa na zdobycie nowych kontaktów biznesowych, ale także możliwość wymiany doświadczeń, inspiracji i wiedzy. Często podczas takich spotkań rodzą się pomysły na nowe projekty czy innowacje, które trudno byłoby wygenerować w izolacji przed ekranem komputera.
Podsumowując, tradycyjny networking wciąż ma ogromną wartość w świecie zdominowanym przez technologię. Nie powinniśmy rezygnować z bezpośrednich spotkań na rzecz wyłącznie wirtualnych kontaktów. Kluczem jest umiejętne połączenie obu tych światów – wykorzystanie technologii do poszerzania sieci kontaktów i tradycyjnych metod do budowania trwałych relacji.
Zachęcam więc wszystkich przedsiębiorców do wyjścia poza ramy ekranów i poszukania okazji do bezpośrednich spotkań. Może to być konferencja, warsztat czy nawet nieformalne spotkanie branżowe. Inwestycja czasu w tradycyjny networking może przynieść korzyści, których nie zastąpi żadna technologia.
Jestem właścicielem softwarehouse’u LEA24.
Od 2000 roku zajmuję się optymalizacją procesów w firmach, projektowaniem i tworzeniem dedykowanych rozwiązań informatycznych, doradztwem w zakresie oprogramowania i sprzętu, a także promocją w internecie.