Niedźwiedź i zając – czyli o współpracy, która czasem wygląda jak fikcja

Na początek przytoczę pewien niezwykły wierszyk, autorstwa Andrzeja Waligórskiego, z cyklu „Bajeczki Babci Pimpusiowej”:

„Raz ordynarny niedźwiedź kucnąwszy na łące
W dość niewybredny sposób podtarł się zającem.
Zając się potem żonie chwalił po obiedzie:
– Wiesz stara, nawiązałem współpracę z niedźwiedziem!”

Z pozoru krótki i zabawny, ale niesie w sobie przekaz, który potrafi wbić się głęboko w biznesową (i nie tylko) wyobraźnię.

Dlaczego za każdą cenę szukamy „niedźwiedzi”?

Kiedy wchodzimy w nowe relacje zawodowe, często towarzyszy nam ta specyficzna mieszanka ekscytacji i naiwności. Z jednej strony łudzimy się, że współpraca z kimś większym, bardziej rozpoznawalnym czy silniejszym przyniesie nam rozgłos i dostęp do szerokich kontaktów. Z drugiej – pojawia się obawa o to, na jakich właściwie warunkach przyjdzie nam działać. W efekcie niekiedy wpadamy w pułapkę myślenia: „nieważne, co się wydarzy, byle móc pochwalić się, że pracowaliśmy z tak potężnym graczem”. Czasem kończy się to tak, jak w wierszu – z pozoru jesteśmy partnerami, w praktyce zostaliśmy wykorzystani, choć świat widzi nas w roli dumnych współpracowników.

Blaski i cienie biznesowych partnerstw

To nie jest tak, że każdy większy kontrahent czy znana marka stwarza ryzyko. Zdarzają się naprawdę wartościowe kooperacje, które mogą wynieść obie strony na wyższy poziom. Sęk w tym, aby pamiętać o dokładnym przyjrzeniu się temu, co faktycznie zyskujemy, a co oddajemy. Jeśli jedyną „wartością” pozostaje przechwałka w stylu „nawiązałem współpracę z niedźwiedziem”, a w gruncie rzeczy nie mamy żadnej realnej kontroli nad projektem i stosuje się wobec nas jedynie przysłowiowe „wycieranie podłogi”, to szybko może się okazać, że bilans jest opłakany. Potem, gdy euforia opadnie, zaczynamy rozumieć, że cena za tę „wielką szansę” okazała się znacznie wyższa, niż zakładaliśmy.

Kiedy warto powiedzieć „stop”?

Sytuacje, w których czujemy, że mamy niewielki wpływ na to, co się dzieje, to pierwszy sygnał alarmowy. Jeśli partner unika jasnych odpowiedzi na nasze pytania albo ucina dyskusje o faktycznych zyskach i obowiązkach, lepiej zatrzymać się i przeanalizować sprawę na chłodno. O wiele prościej i taniej wycofać się z niejasnej współpracy zawczasu, niż później mierzyć się z konsekwencjami źle zawartej umowy czy niedoprecyzowanych ustaleń. Owszem, bywa, że tracimy szansę na udział w wielkim projekcie, ale jeśli ten projekt z góry stawia nas w pozycji „zająca”, to warto zadać sobie pytanie, czy w ogóle wchodzenie w to miało sens.

Czy każdy niedźwiedź jest groźny?

Oczywiście nie. Zdarzają się świetni partnerzy, którzy dysponują pokaźnymi zasobami, a jednocześnie szukają stabilnych i uczciwych relacji. Kluczem jest uważność oraz szczera rozmowa o tym, co obie strony wnoszą i czego oczekują. Gdy dwa podmioty naprawdę chcą współpracować, nie ma miejsca na wykorzystywanie czy protekcjonalne traktowanie. Rzecz jasna, nierówność zasobów czy doświadczenia może być wyzwaniem, ale w dobrze przemyślanym układzie zyskują wszyscy. Niedźwiedź, który wciąga zająca do wspólnej przygody, ale dba o jego potrzeby, wcale nie musi być postrachem – potrafi wręcz stać się lojalnym sojusznikiem, który nigdy nie nadużywa swojej przewagi.

Lekcja z wiersza i lekcja z życia

Wierszyk Andrzeja Waligórskiego niesie w sobie wyraźne ostrzeżenie przed myśleniem życzeniowym. Nie warto zamykać oczu na rzeczywistość i udawać, że skoro jesteśmy w cieniu wielkiego, to jesteśmy kimś więcej niż przedtem. O wiele korzystniej dla naszego biznesu i reputacji jest jasno określić warunki: w czym współpraca ma nam pomóc, co my wnosimy, jak będziemy rozliczani i jakie mamy prawo głosu. Pozorna duma z samego faktu, że udało się „złapać” potężnego partnera, czasem maskuje przykrą prawdę – zapomnieliśmy zadbać o własną pozycję i skończyliśmy w roli cichego statysty w czyjejś grze.

Zachęcam, by w kontaktach zawodowych zawsze zachować odrobinę krytycyzmu. Nawet jeśli pojawia się pokusa, aby od razu podpisać wszystko, co obiecująco brzmi, dobrze jest zadawać pytania i sprawdzać, czy faktycznie wchodzimy w partnerską współpracę. Dzięki temu unikniemy sytuacji, w której obiektywnie dzieje się z nami coś nieprzyjemnego, a my sami opowiadamy o tym jak o wielkim sukcesie. W końcu, jak ujął to zając z wierszyka, można ogłosić światu, że nawiązaliśmy współpracę z niedźwiedziem – pytanie tylko, czy rzeczywiście chcemy być w takiej współpracy, jak ta opisana w bajce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Koniecznie przeczytaj także