Na jednym z ostatnich spotkań z kontrahentem, rozmowa zeszła na temat pracy, nadgodzin i tego, jak wygląda życie właściciela firmy. Mój rozmówca, pan Michał, opowiadał o swoich codziennych zmaganiach z czasem – zarywanie nocy, spotkania w weekendy, odbieranie telefonów nawet o północy. Początkowo byłem pod wrażeniem jego zaangażowania, ale szybko zaczęliśmy zastanawiać się, czy aby na pewno to właściwa droga. Czy szef musi być pracoholikiem, żeby jego firma odniosła sukces?
Chyba wszyscy spotkaliśmy się z dwoma skrajnymi podejściami do pracy lidera – szef, który jest wiecznie zajętym pracoholikiem i ten, który sprawia wrażenie leniwego obserwatora. W rzeczywistości to jednak nie o lenistwo czy pracoholizm chodzi, ale o to, jak efektywnie wykorzystujemy czas, jak budujemy zespół i jakie wartości przekazujemy naszym pracownikom. W świecie technologii i biznesu kluczem jest umiejętne zarządzanie sobą i zespołem.
Opowieść o Leszku – szefie leniwym?
Leszek, znajomy z branży produkcyjnej, często żartował, że jest “leniem”. Lubił się położyć na sofie w biurze i patrzeć, jak wszystko funkcjonuje. Kiedyś zapytałem go, dlaczego tak często siedzi z boku, zamiast angażować się w każdy detal pracy swojego zespołu. Leszek odpowiedział mi wtedy: „Bo moim zadaniem jest patrzeć, jak firma się rozwija, a nie ręcznie kręcić każdym trybikiem. Jeśli muszę to robić, to znaczy, że coś jest nie tak z moim systemem.”
Leszek nie był leniem. Był wizjonerem, który uwierzył, że aby biznes działał dobrze, jego rola powinna polegać na tworzeniu ram i zapewnieniu zasobów do rozwoju. Stworzył system, który pozwalał jego pracownikom podejmować decyzje, brać odpowiedzialność za zadania i rozwijać się w swoich rolach. Do tego celu zatrudnił doświadczonych liderów i wdrożył informatyczne narzędzia do zarządzania produkcją oraz kontaktami z klientami B2B. Te narzędzia pozwalały na automatyzowanie codziennych zadań, monitorowanie wyników i szybką reakcję na ewentualne problemy.
Jednym z kluczowych elementów działania Leszka było skuteczne delegowanie zadań. Wiedział, że nie jest możliwe, aby jeden człowiek nadzorował każdy aspekt firmy, dlatego postawił na budowanie zespołu, który potrafił samodzielnie rozwiązywać problemy. Leszek nie bał się przekazywać odpowiedzialności swoim pracownikom, co pozwoliło im rozwijać się i brać pełną odpowiedzialność za swoje działania. Delegowanie zadań sprawiło, że Leszek mógł skupić się na strategii i długoterminowych celach, a nie na codziennych operacjach.
Efekt? Leszek, leżąc na sofie, w rzeczywistości zarządzał firmą w sposób zdalny, obserwując wskaźniki wydajności, analizując wyniki produkcji i dbając o to, by pracownicy mieli odpowiednie warunki do realizacji swoich zadań. Informatyczny system, który wdrożył, nie był głównym bohaterem jego historii, ale narzędziem, które pozwalało firmie funkcjonować bez konieczności ciągłego nadzoru.
Historia Marka – szef, który szukał równowagi
Marek prowadził swoją firmę w nieco inny sposób. W godzinach pracy często pojawiał się w biurze tylko na godzinę lub dwie, a potem wychodził, by iść biegać lub pojechać na basen. Dla niektórych jego zachowanie mogło wydawać się lekkomyślne – jak to, szef opuszcza firmę w środku dnia, gdy praca wre? Jednak Marek doskonale wiedział, co robi. Jego celem było stworzenie równowagi między pracą a życiem prywatnym, co miało ogromny wpływ na sposób, w jaki prowadził biznes.
Marek zrozumiał, że aby być efektywnym liderem, musi dbać o własne zdrowie i kondycję psychiczną. Czas, który spędzał na bieganiu lub pływaniu, pozwalał mu zredukować stres, zachować jasność umysłu i wracać do biura z nową energią i świeżymi pomysłami. Dodatkowo, podobnie jak Leszek, Marek nauczył się skutecznie delegować zadania. Zatrudnił kompetentnych liderów, którym ufał i którzy potrafili zarządzać bieżącymi sprawami firmy bez jego ciągłej kontroli.
Efekt? Marek prowadził firmę, która dynamicznie się rozwijała, a jednocześnie miał czas na dbanie o swoje zdrowie i spędzanie czasu z rodziną. Jego zespół cenił sobie autonomię i możliwości rozwoju, jakie dawał im Marek, a firma funkcjonowała sprawnie dzięki jasno określonym procesom i odpowiedniemu zarządzaniu.
Podsumowanie podejść liderów
Pan Michał, z kolei, to typowy pracoholik. Jestem przekonany, że dla niego praca to pasja i życie. Nie ma problemu z poświęcaniem każdej wolnej chwili, by jego firma osiągała sukcesy. Ale gdy patrzyłem na jego zmęczoną twarz i słuchałem opowieści o kolejnych godzinach spędzonych na rozwiązywaniu problemów, które można było rozwiązać automatycznie, zastanawiałem się, czy rzeczywiście ta droga jest skuteczna.
Często w firmach pojawia się przekonanie, że bez ciężkiej pracy lidera nic się nie uda. Michał poświęcał czas na zadania, które mogły być zautomatyzowane lub przekazane zespołowi. W przeciwieństwie do Leszka, Michał nie wdrożył rozwiązań informatycznych, które mogłyby odciążyć go z wielu codziennych zadań. Skutkiem tego było jego chroniczne zmęczenie, brak czasu na odpoczynek i w konsekwencji – rosnący stres w zespole.
To pokazuje, że bycie pracoholikiem nie zawsze przynosi pozytywne efekty dla firmy. O wiele większą wartość ma stworzenie systemu, który pozwala liderowi nie tylko na zarządzanie, ale też na odpoczynek, wizjonerskie planowanie i rozwój biznesu w szerszym kontekście.
Oba podejścia, które charakteryzują „leniwych szefów”, mogą być postrzegane negatywnie, jeśli za przejawami lenistwa nie idą efekty biznesowe. Jeżeli zadania nie są skutecznie delegowane, firma nie wykonuje właściwych działań, a przedsiębiorstwo zaczyna notować problemy, takie zachowanie przestaje być wyrazem efektywności, a staje się dowodem na brak kontroli i nieumiejętność zarządzania. Niewłaściwe delegowanie, brak nadzoru i brak efektów biznesowych sprawiają, że „leniwy szef” szybko traci autorytet w oczach zespołu oraz partnerów biznesowych.
Różne oblicza liderów – jak znaleźć właściwą drogę?
Nie chodzi o to, by być leniem w dosłownym sensie, ale by nauczyć się efektywnego delegowania, korzystania z narzędzi, które automatyzują codzienne zadania, i zaufania zespołowi. Leszek pokazał, że dobry szef to ten, który tworzy warunki do pracy, w których jego obecność nie jest potrzebna na każdym kroku. To, co wielu określa jako lenistwo, w rzeczywistości jest umiejętnością patrzenia na biznes z perspektywy – zrozumienia, co naprawdę przynosi wartość, a co jest jedynie stratą energii.
Czy szef powinien być leniem czy pracoholikiem? Najlepszy szef to ten, kto potrafi stworzyć system działający bez jego ciągłego nadzoru. System, który nie tylko wspiera jego zespół, ale też daje mu samemu przestrzeń na odpoczynek, rozwój, a przede wszystkim na bycie wizjonerem. To taki szef, który niekoniecznie pracuje najwięcej godzin, ale z pewnością pracuje najefektywniej.
Jestem właścicielem softwarehouse’u LEA24.
Od 2000 roku zajmuję się optymalizacją procesów w firmach, projektowaniem i tworzeniem dedykowanych rozwiązań informatycznych, doradztwem w zakresie oprogramowania i sprzętu, a także promocją w internecie.