Spis treści
Nie planowałem tego. Naprawdę. To nie był pomysł zrodzony w czasie burzy mózgów ani element wielkiej strategii marketingowej. Wszystko zaczęło się od zwykłego spotkania ze znajomym, który poprosił mnie o pomoc. Prowadzi firmę, jak wielu moich znajomych z branży. Tym razem jednak coś się posypało. Nie był w stanie znaleźć wyjścia z sytuacji, a problemy zaczęły się piętrzyć. Nie chodziło o „mały kłopot do przegadania”, tylko o realny, palący problem, który wymagał działania.
Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy. Przez pierwsze kilkanaście minut słuchałem. Potem zacząłem zadawać pytania. Nie miałem ze sobą ani Excela, ani prezentacji, ani żadnego gotowego schematu. Po prostu: zadawałem pytania. Krok po kroku. Po dwóch godzinach rozmowy pokazałem mu miejsce, w którym – moim zdaniem – leżał prawdziwy problem. I nie tylko to. Zaproponowałem też konkretny sposób jego rozwiązania.
Diagnoza, recepta, efekt
Kilka dni później ten sam znajomy zadzwonił do mnie ponownie. Był w wyraźnie lepszym nastroju. Powiedział, że moje wskazówki okazały się trafione, a rozwiązanie – skuteczne. Problem zniknął, firma znowu ruszyła z miejsca. I wtedy wypowiedział zdanie, które zapamiętałem na długo: „Ty jesteś jak doktor biznes. Przychodzisz, stawiasz diagnozę, wypisujesz receptę… i wszystko wraca do normy.”
Zaśmiałem się. Brzmiało to jak komplement. Ale tak naprawdę – było w tym coś więcej. Zdarzało się już wcześniej, że pomagałem innym firmom rozplątywać różnego rodzaju węzły – czasem organizacyjne, czasem finansowe, czasem operacyjne. Robiłem to bez wielkiego rozgłosu. Dla partnerów, klientów, znajomych. Po prostu: przychodziłem, słuchałem, analizowałem, pokazywałem możliwe wyjścia. Działało.
Pomysł, który sam do mnie przyszedł
To zdanie – „doktor biznes” – zaczęło za mną chodzić. Nie jak hasło reklamowe, ale jak metafora tego, co naprawdę robię. Zauważyłem, że sposób, w jaki pracuję z innymi przedsiębiorcami, przypomina proces medyczny. Najpierw diagnoza. Potem plan działania. Czasem profilaktyka. Czasem – leczenie objawowe. Ale zawsze z troską o to, by nie naprawiać jednego fragmentu, psując inny. Biznes to system naczyń połączonych. Zmiana w jednym miejscu wpływa na całość.
Wszedłem więc na stronę i sprawdziłem: czy istnieje domena doktorbiznes.pl? Istniała. Była jednak w trakcie wygasania. Trzeba było poczekać. Następnego dnia – była już wolna. Wykupiłem ją bez wahania.
Dlaczego w ogóle to robię?
W świecie software’u, procesów, automatyzacji i sztucznej inteligencji łatwo zapomnieć, że najczęstszym źródłem problemów w firmie nie jest brak technologii. To raczej złe decyzje, niejasne procesy, brak komunikacji, niedopasowane zespoły, błędne założenia finansowe. I właśnie w takich sytuacjach najczęściej się przydaję. Pomagam uporządkować myślenie. Zadaję pytania, które prowadzą do odpowiedzi. Czasem niewygodnych. Czasem oczywistych – ale przeoczonych.
Nie jestem „mentorem”, „coachem”, „konsultantem od wszystkiego”. Ale jeśli ktoś potrzebuje kogoś, kto szybko zdiagnozuje problem w firmie, spojrzy na całość, zaproponuje realne rozwiązanie – to właśnie to robię. I dlatego Doktor Biznes nie jest tylko domeną internetową. To narzędzie, za pomocą którego chcę lepiej opowiedzieć o tej części mojej pracy.
Firmy też potrzebują lekarzy
Nie każda firma potrzebuje pełnej transformacji cyfrowej. Nie każda musi wdrażać system ERP, sztuczną inteligencję albo automatyzować wszystko, co się da. Czasem potrzebna jest szczera rozmowa. Rzut oka z zewnątrz. Diagnoza kogoś, kto nie jest emocjonalnie uwikłany w wewnętrzne konflikty. Kogoś, kto nie boi się powiedzieć, że fundamenty są zbyt słabe, albo że produkt – choć ładny – nie ma rynku.
Znam firmy, które zbankrutowały, bo nikt nie zadał im prostego pytania o marżę. Znam też takie, które odbudowały się dzięki jednemu spotkaniu, na którym padło niewygodne, ale potrzebne pytanie: „Po co właściwie to robisz?”
Biznes potrzebuje ludzi, którzy potrafią słuchać, analizować i diagnozować. Takich „lekarzy pierwszego kontaktu”, którzy nie przepiszą placebo, tylko rzeczywiście pomogą wrócić na dobrą ścieżkę.
Doktor Biznes – co dalej?
Strona doktorbiznes.pl jest w przygotowaniu. Będzie prosta, konkretna, bez nadęcia. Chcę, żeby była miejscem, gdzie przedsiębiorcy – szczególnie ci, którzy są w trudnym momencie – znajdą pomoc. Bez obietnic „sukcesu w 5 krokach”, bez złotych rad. Ale z realną możliwością rozmowy. Konsultacji. Wspólnego zastanowienia się nad tym, co nie działa – i co można z tym zrobić.
Bo nie zawsze potrzebujesz całej strategii na 10 lat. Czasem wystarczy, że ktoś zada Ci właściwe pytanie we właściwym momencie.
Jeśli czujesz, że Twój biznes potrzebuje konsultacji, spojrzenia z zewnątrz, krótkiego spotkania, które może przynieść więcej niż niejedna wielogodzinna narada – Doktor Biznes może Ci się przydać.
Wkrótce więcej szczegółów. A póki co – obserwuj. I pamiętaj, że każdy problem ma swoją przyczynę. Trzeba ją tylko znaleźć.