Spis treści
Byłem ostatnio na spotkaniu, jakich wiele. Takim, na które jedziesz trochę z ciekawości, trochę z obowiązku, a trochę z nadzieją, że może coś cię zainspiruje. I zainspirowało.
W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat podejścia do prowadzenia firmy. Ktoś zadał pytanie: „Czym się kierujesz w swoim biznesie?” – i odpowiedź, którą usłyszałem, została ze mną na dłużej.
Nie było w niej wykresów, strategii, buzzwordów ani wielkich deklaracji. Były trzy krótkie punkty. Tak proste, że niemal banalne. A jednak – jak się nad tym dłużej zastanowić – każdy z nich to osobna książka.
Brzmiały tak:
Deleguj.
Dotrzymuj słowa.
Pamiętaj, że umrzesz.
Deleguj, czyli zaufaj zespołowi
Na pierwszy rzut oka – banał. Każdy przedsiębiorca wie, że powinien delegować. I każdy… robi to za mało.
Bo przecież „nikt nie zrobi tego tak dobrze jak ja”. Bo „to szybciej sam ogarnę”. Bo „to tylko mały temat”. A potem orientujesz się, że siedzisz po godzinach, robisz drobiazgi, które spokojnie mógłby zrobić ktoś inny, i dusisz się w operacyjnych zadaniach, zamiast rozwijać firmę.
Delegowanie to nie tylko przekazywanie obowiązków. To wyraz zaufania. To budowanie zespołu, który ma poczucie odpowiedzialności. To uznanie, że nie jesteś niezastąpiony – i że nie musisz być.
Ale delegowanie wymaga czegoś jeszcze – umiejętności rozliczania z efektów, a nie z metod. Umiejętności kontrolowania bez mikrozarządzania. I pokory – bo ktoś może zrobić coś inaczej niż Ty… i lepiej.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego warto delegować: czas na myślenie. To właśnie wtedy, gdy odpuścisz kontrolowanie każdej drobnostki, pojawia się przestrzeń na strategię, refleksję i kreatywność. A przecież to są kompetencje, które powinny być domeną właściciela firmy. Kiedy jesteś zawalony mailami, gaszeniem pożarów i sprawdzaniem statusów, nie masz głowy do tego, by wymyślać coś nowego. A bez nowych pomysłów – firma stoi w miejscu. I to często nie dlatego, że brakuje Ci wizji, tylko dlatego, że brakuje Ci… czasu.
Dotrzymuj słowa, czyli bądź przewidywalny
Biznes to relacje. Klienci, partnerzy, współpracownicy – wszyscy budują swoje zaufanie do Ciebie na jednym, prostym fundamencie: czy robisz to, co mówisz, że zrobisz?
Dotrzymywanie słowa to nie strategia komunikacyjna. To codzienna praktyka. Odpowiedź na maila. Telefon wtedy, kiedy obiecałeś. Termin realizacji, który nie wymaga przypomnień.
Nie chodzi o to, żeby nigdy się nie spóźnić. Każdemu może się zdarzyć. Ale chodzi o to, żeby druga strona wiedziała, że jesteś człowiekiem, na którego można liczyć. Że jak coś pójdzie nie tak – dasz znać, wytłumaczysz, naprawisz.
To szczególnie ważne przy realizacji projektów i zleceń. Klient nie oczekuje cudów – oczekuje, że jeśli zadeklarowałeś termin, to go dotrzymasz. A jeśli pojawi się ryzyko opóźnienia, nie znikniesz. Nie będziesz czekał, aż sam się zorientuje. Zareagujesz wcześniej. Napiszesz, zadzwonisz, wytłumaczysz, na jakim etapie jest projekt i co się wydarzyło. Czasem sama informacja wystarczy, żeby złagodzić frustrację. Bo w większości przypadków ludzie bardziej denerwują się niewiedzą niż samym opóźnieniem. Klient, który czuje się zaopiekowany, zostaje. Nawet jeśli coś pójdzie nie tak.
To właśnie dzięki dotrzymywaniu słowa rodzi się lojalność. A lojalność w biznesie jest więcej warta niż jakikolwiek marketing.
Pamiętaj, że umrzesz – czyli nie marnuj czasu
Ten trzeci punkt uderzył najmocniej. Bo z pozoru brzmi jak zdanie z jakiegoś filozoficznego podcastu. A jednak – to najpraktyczniejsza rada ze wszystkich.
„Pamiętaj, że umrzesz” to nie wezwanie do dramatyzowania. To przypomnienie, że czas jest ograniczony. Że nie masz go na nieskończoną liczbę spotkań, projektów, decyzji. Że nie musisz robić wszystkiego. I że nie musisz robić rzeczy, które są niezgodne z Tobą.
To także pomocne narzędzie do weryfikowania priorytetów. Kiedy wiesz, że nie będziesz żyć wiecznie – zaczynasz inaczej traktować swoje zobowiązania, ludzi, których spotykasz, i decyzje, które podejmujesz. Zaczynasz chcieć być bardziej obecny. I bardziej prawdziwy.
A przy okazji – zaczynasz widzieć wyraźniej, dlaczego te dwa pierwsze punkty są takie ważne.
Trzy punkty. Cała filozofia.
Wróciłem z tego spotkania i długo o nich myślałem. Deleguj. Dotrzymuj słowa. Pamiętaj, że umrzesz.
Prosto powiedziane. Trudno zrealizować. Ale kiedy już zrozumiesz ich głęboki sens – zaczynają działać.
Nie jako taktyka. Jako sposób na życie. I na prowadzenie firmy, która ma sens – dla Ciebie, dla Twoich ludzi i dla klientów.